Czyli według opisu - baśń dla dorosłych.
Chciałabym powiedzieć, że mnie porwała, że uwiodła słowem, że była piękna. Ale byłoby to lekką przesadą. Była strawna, choć momentami mdła niestety..
Edynburg, 1874r. Jack przychodzi na świat w najzimniejszy dzień świata i jak to w baśni bywa urodził się z zamarzniętym sercem. Madeline, akuszerka, która przyjmuje poród, to również swego rodzaju wynalazczyni, która szybko robi chłopcu mechanizm serca, zegar, zastępujący, lub może inaczej - wspomagający prawdziwe serce. Odtąd Jack nosi w klatce piersiowej zegar, którego wskazówki dosłownie odliczają minuty jego życia. Pomysł iście butronowski, nie przeczę. Dorastanie Jacka w dziwnym laboratorium Madeline odbywa się bez większych przeszkód, oprócz tego, że nikt nie chce go adoptować. Wszyskich odtręcza dziwny mechanizm który pozwala Jackowi żyć. Zatem to Madeline spełnia się w roli przyszywanej matki, którą sama nigdy nie mogła zostać. Jednakże jest matką bardzo ostrożną, która nie pozwala Jackowi opuszczać domu. Gdy ten kończy 10 lat w końcu Madeline ulega i wtedy oczywiście musi zdarzyć się nieszczęście. Jack poznaje śliczną małą śpiewaczkę i zakochuje się z miejsca. A miłość nie jest czymś co Jack powinien przeżywać, gdyż może to uszkodzić mechanizm jego delikatnego serca. Madeline tym razem stawia twarde warunki, że nigdy więcej wychodzenia na zewnątrz. Sprytny Jack jednak odnajduje lukę w tej zasadzie i dzięki temu może pójść do szkoły, gdzie spodziewa się znaleźć małą śpiewaczkę Spotyka go rozczarowanie oraz ogromna postać niejakiego Joe, którego serce również skradła mała śpiewaczka. Jak się skończy ta przygoda? Oczywiście Jack w końcu spotka swoją miłość, przeżyje szereg uniesień i powie o wiele słów za dużo. A mechanizm serca okaże się..cóż, jeśli ktoś chce przeczytać nie będę zdradzać zakończenia ;)
W każdym razie parę rzeczy w tej książce razi. Niby mamy koniec XIX wieku a bohaterowie operują wyrażeniami rodem z wieku XX. Ale ok, to baśń, a w niej może być wszystko. Jedno do mnie nie przemówiło i zepsuło całą zabawę - przypisywanie namiętnej miłości 10-letniemu chłopczykowi.. Mało wiarygodne, mało wiarygodne są słowa płynące z jego ust. A chwilami niestety cały ten romantyzm jest nadto mdły w tej historii. Tak sobie myślę, że jako animacja cała historia mogłaby zrobić nieco większe wrażenie.
Mechanizm serca, Mathias Malzieu, Świat książki, Warszawa 2010
Ta namiętna miłość była wręcz niesmaczna, odrażająca. Nie wiem tylko, czy taki był zamysł autora, czy tak wyszło przypadkiem.
OdpowiedzUsuńHistoria ma fajny klimat, ale jednocześnie widać, że czegoś jej brakuje i jest mdła - dokładnie jak piszesz.
Pozdrawiam cieplutko :)
W takich sytuacjach zastanawiam się na ile jeszcze mogło zawinić tłumaczenie :)
UsuńPozdrawiam również :)
A mnie zaciekawiło, nawet sama okładka mi się bardzo podoba. Kolejna pozycja do listy "must read" :D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, okładka jest śliczna :)
Usuń